Kliknij tutaj --> 🛷 budki do dokarmiania kuropatw

Wiosną warto wstawić do ogrodu budki lęgowe, natomiast zimą zainstalować karmniki i dostarczać ptakom odpowiedniego pożywienia, by przetrwały ten trudny dla nich okres. Parametry: Marka: Planta Materiał wykonania: drewno Wymiary: 26x20x12 cm Zastosowanie: do dokarmiania ptaków zimą Montaz: stojący. 5908278913358 Zawsze zabieg dokarmiania będzie bardziej efektywny, gdy oprysk wykonuje się na zdrowe, suche rośliny, przy pełnym turgorze liści. Stosowanie nawozów w temperaturze powyżej 20°C jest nieefektywne. W takich warunkach, przy wysokiej temperaturze i niskiej wilgotności powietrza kropla zdąży odparować zanim dotrze do liścia. dwie listwy do zawieszenia budki; średnica otworu - 3,2 cm; grubość deski 2 cm; głębokość od wlotu do dna: 17 cm; na wewnętrznej stronie frontu nacięcia ułatwiające młodym opuszczanie budki ; wymiary mogą mieć tolerancję kilku milimetrów; Listwy zdemontowane do transportu, należy przykręcić je samodzielnie. W ciągu tych dziewięciu lat ekologiczne budki trafiały nie tylko do mieszkańców Krakowa, którzy przychodzili pod magistrat 14 lutego, ale też do spółdzielni mieszkaniowych, zarządców i administratorów budynków i osiedli, wspólnot mieszkaniowych oraz do ogrodów działkowych. Łącznie aż do dzisiaj rozdano ponad 20 tys. budek i Preparat rozmieszać z niewielką ilością wody (do rozpuszczenia) następnie dodać do opryskiwacza z wodą i wymieszać. Zaleca się stosowanie preparatu z kwasami humusowymi. Dodatkowe informacje: Jest to jedyny preparat na rynku w formie sypkiej (proszku) zawierający tak ogromną ilość bakterii w 1 gramie. Nie stosować z fungicydami. Rencontres Gratuites En Ile De France. Budki dla ptaków będą wyjątkową ozdobą ogrodu, ale przede wszystkim zachęcą ptaki do odwiedzania jego progów. Dostępne w naszym sklepie modele zostały wykonane z drewna o znakomitej wytrzymałości na czynniki atmosferyczne – są trwałe, a przy tym estetyczne. Możesz ulokować je w dowolnym miejscu i stworzyć ptakom bezpieczne miejsce do założenia gniazda. Urokliwa budka lęgowa ze spadzistym daszkiem i odpowiednio dopasowanym otworem wlotowym będzie idealna dla małych ptaków, zapewni im doskonałe warunki do wychowywania młodych. Została tak skonstruowana, żeby zapewnić ptakom bezpieczne schronienie, a jednocześnie prezentuje się bardzo dekoracyjnie. Prezentowane modele łączą w sobie walory ozdobne i funkcjonalność – są łatwe w montażu i niezwykle wytrzymałe. Wszystkie oferowane w naszym sklepie budki lęgowe dla ptaków są wykonane z wysokiej jakości naturalnego drewna odpornego na zniszczenia, a otwierana ścianka pozwala z łatwością je wyczyścić. Zapewniamy najwyższą jakość w cenie na każdą kieszeń! Zapraszamy na zakupy, z których będziesz zadowolony i Ty, i Twoi skrzydlaci podopieczni. Skorzystaj z taniej dostawy do domu – to się opłaca! Wraz z nadejściem zimy ludzie poświęcają swoim skrzydlatym przyjaciołom więcej uwagi. Kiedy śnieg zasypie pola, łąki oraz lasy i utworzy śnieżne czapy na gałęziach drzew, ptakom bez pomocy człowieka trudno jest przetrwać. Aby pomóc przeżyć tym zwierzętom tę trudną porę roku, budujemy więc na swoich parapetach i balkonach karmniki. Trzeba jednak koniecznie pamiętać o zasadach zimowego dokarmiania ptaków. Dokarmianie ptaków wiąże się z przyjęciem na siebie odpowiedzialności za ich zdrowie, a nawet i życie. Do karmników będą przylatywały różne gatunki, więc i karma powinna być różnorodna. Jednak zanim zdecydujemy się na dokarmianie trzeba pamiętać o pewnych zasadach. Ptaki szybko przyzwyczają się do odwiedzania karmnika, zapamiętują, gdzie on się znajduje, trzeba więc regularnie wsypywać karmę przez cały okres zimy. Dokarmianie należy zakończyć wiosną. Trzeba pamiętać również o czyszczeniu karmników, usuwaniu z nich ptasich odchodów. Bardzo ważna jest tez konstrukcja tej ptasiej jadłodajni. Musi być zadaszona, żeby pokarm nie nasiąkał wodą , a domek powinien znajdować się w miejscu niedostępnym dla drapieżników. Czym można dokarmiać ptaki zarówno w mieście, jak i w lasach? Opowiedział nam o tym pracownik Nadleśnictwa Augustów, pan Marek Węgrzynowicz, który z zamiłowania interesuje się ptakami. „W naszym nadleśnictwie znajduje się 17 leśniczówek i jeśli dobrze się orientuję, przy niektórych leśnicy wystawiają karmniki dla ptaków. Ze względu na duży przekrój gatunkowy ptaków, pokarm jest urozmaicony. Karmniki w lasach odwiedzane są przez sójki, orzechówki, sikorki, trznadle, a nawet gile. Wysypywany pokarm musi być czysty, suchy, wcześniej właściwie przechowywany, aby ptaki się nie rozchorowały. Doskonałe dla ptactwa są ziarna różnych zbóż, łuskane orzechy i przysmak ptaków – ziarna słonecznika. Niektóre ptaki lubią zjeść coś tłustego, dlatego wystawiane są kule tłuszczowe lub zawieszona obok niesolona słonina. Wszystkie produktu muszą być pozbawione soli” – informuje nasz rozmówca. Będąc na spacerze nad Nettą ludzie nie mogą oprzeć się potrzebie dokarmiania znajdujących się tam łabędzi. Jaki pokarm jest dobry dla tych ptaków? Często widzimy, jak ludzie rzucają łabędziom pokruszony chleb. Czy jest to odpowiedni produkt? „Nie mam zbyt dużej wiedzy na temat łabędzi, ale z pewnością nie może to być chleb, chociażby dlatego, że zawiera w swoim składzie sól, a sól nie może być spożywana przez ptaki. Chleb nasiąka wodą, pleśnieje i jest wówczas bardzo szkodliwy dla zdrowia i życia. Sądzę, że łabędzie w swoim środowisku, jeśli woda nie zamarznie, żywią się wodorostami. Jeśli człowiek chce dokarmiać łabędzie, to myślę, że dobrym pomysłem byłaby np. kukurydza czy posiekane, ugotowane warzywa, oczywiście bez soli” – mówi pan Węgrzynowicz. Leśniczy do spraw łowiectwa w Nadleśnictwie Augustów, pan Adam Kolator, opowiedział nam w jaki sposób pomagał ubiegłorocznej zimy kuropatwom. „W tym roku nie mamy ciężkiej zimy, a wystawianie budek, szałasików dla kuropatw ma sens podczas śnieżnych zim. Ubiegłej zimy budowałem takie szałasiki w kształcie litery A i wystawiałem tam, gdzie na śniegu widać było stado. W osłoniętych od wiatru szałasikach znajdowało się ziarno i kuropatwy wydziobywały je” – tłumaczy nasz rozmówca. Na znakomity pomysł wpadli pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego. Dzięki kamerze, zainstalowanej na jednym z drzew, na którym umieścili karmnik, na żywo można oglądać transmisję z ptasiej stołówki i obserwować, jak pożywiają się przylatujące tam ptaki. Wystarczy tylko nieco cierpliwości, a widok będzie niezapomniany, stołują się tam bowiem najróżniejsze gatunki ptaków. Można tu spotkać wróbelka, sójkę, dzwońca, sikorkę czy srokę. Zatem, zgodnie z radami naszych rozmówców, dokarmiajmy ptaki zimą w sposób mądry i odpowiedzialny, zgodnie z obowiązującymi zasadami. Uprawa Buraki cukrowe Data publikacji Jak każda roślina i burak cukrowy musi mieć odpowiednio wysokie pokrycie gleby liśćmi, aby mógł skorzystać z pierwiastków aplikowanych na liście. W wielu zaleceniach i programach dokarmiania sugerowany jest termin od 3 par liści. A kiedy zakończyć dokarmianie? Wtedy, kiedy nie warto już wjeżdżać na plantację, bo to powodowałoby uszkodzenia mechaniczne buraków cukrowych. Dokarmianie – tak, azotem – niekoniecznie Przez liście warto buraki dokarmić makroelementami (siarka i magnez) i mikroelementami, z których najważniejszy jest bor. Tylko w wyjątkowych sytuacjach zasadne bywa dokarmianie buraków azotem, rzadziej fosforem i potasem, a z mikroelementów – manganem, cynkiem i miedzią. Ważne jest, aby zabieg dokarmiania buraków cukrowych wykonać w warunkach wysokiej wilgotności powietrza (powyżej 60%) w temperaturze powietrza od 10–20°C. Można spotkać się z zaleceniami, że trzy zabiegi dokarmiania buraka cukrowego powinny być wykonywane standardowo w sekwencji: pierwszy zabieg w fazie 3–4 par liści buraka (czyli 6–8 rozwiniętych liści), drugi po 10–14 dniach i trzeci po 2–3 tygodniach od drugiego zabiegu (ale przed zwarciem międzyrzędzi) i to niezależnie od kondycji buraka. Z makroelementów dostarczanych tą drogą najważniejszy jest magnez i siarka. W okresie wzrostu i rozwoju buraków wskazane są dwa zabiegi siedmiowodnym siarczanem magnezu (pierwszy w fazie czterech par liści, drugi 7–10 dni po pierwszym) ewentualnie trzy zabiegi, ale ostatni najlepiej wykonać przed zwarciem międzyrzędzi. Dolistnie przy dwukrotnej aplikacji siarczanu magnezu i wydatku 300 l cieczy roboczej roztworu, możemy dostarczyć hektarowej plantacji buraków cukrowych ok. 4,8 kg MgO i 3,9 kg S Cały program dokarmiania dolistnego buraków cukrowych może obejmować cztery zabiegi zasilania azotem w formie do 6% roztworu mocznika. Program dokarmiania azotem rozpoczynamy w fazie 4 par liści i wykonujemy kolejne zabiegi co 7–10 dni, kończąc dokarmianie przed zwarciem międzyrzędzi. Jeżeli założenia nawożenia buraków cukrowych uwzględniają dokarmianie dolistne azotem w czterech terminach, to przy drugim i trzecim wskazana jest łączna aplikacja z siarczanem magnezu. Najważniejsze jest dożywienie buraków borem Zobacz także Mikroelementem najważniejszym dla buraków cukrowych jest oczywiście bor i powinien być uwzględniany w programie nawożenia na równi z N, P, K. Dokarmianie dolistne nawozami mikroelementowymi zawierającymi głównie bor powinniśmy stosować w ilości zalecanej przez producenta i w tych samych terminach, co dokarmianie siedmiowodnym siarczanem magnezu. Pamiętajmy, że w przypadku boru forma stosowanego nawozu ma drugorzędne znaczenie. Najważniejsze jest jego wczesne zastosowanie. Bor jest dla buraków cukrowych najbardziej deficytowym mikroelementem. Bierze udział w procesach wzrostu i podziału komórek, stabilizacji błon cytoplazmatycznych, w metabolizmie i transporcie cukrowców. Pełni bardzo ważną funkcję w gospodarce wodnej roślin, transpiracji i oddychaniu. Ewidentne objawy niedoboru boru występują często dopiero w ostatniej fazie rozwoju buraków. Jest do zgorzel liści sercowych, spękania główki korzeniowej i jamistość korzeni. W zaawansowanym stadium niedoboru boru głowy korzeni gniją i wytwarzają dużo drobnych zawiązków młodych liści. Odbywa się to, niestety, znaczą redukcją masy korzeni (nawet do 50%) i redukcją zawartości cukru (do 4%).Marek Kalinowski fot. Marek Kalinowski Mazurki żerujące na pokarmie dostarczonym przez człowieka Fot. Dariusz Ożarowski Izabela Biała: Od kiedy mróz i śnieg przestały być oczywistością w zimie, taka „prawdziwa” jej odsłona, jaką mamy teraz, potrafi zaskoczyć mieszczuchów. A co ze skrzydlatymi mieszkańcami? Czy ptaki także są zaskoczone, gdy spadnie dużo śniegu i ściśnie mróz?Dariusz Ożarowski: - Nie, ptaki oczywiście nie są zaskoczone. Ważną cechą wszystkich zwierząt dziko żyjących jest umiejętność przystosowania się do warunków pogodowych, również w przypadku gwałtownych zmian śniegu, z jakimi mieliśmy ostatnio do czynienia w Gdańsku, odcięły wielu ptakom dostęp do pokarmu, który znalazł się pod śniegiem, ale one wiedzą, że znajdą go również np. w koronach drzew. Większość gatunków ptaków znajdzie tam nasiona tych drzew, pączki liściowe czy też zimujące pod korą i w różnego typu szczelinach obszarach miejskich w ogóle nie ma problemu, ponieważ ptaki mogą wykorzystywać także pokarm odludzki, który jest albo świadomie wykładany dla nich w karmniku, albo trafia do nich z powodu niezachowania zasad porządkowych przez niektórych mieszkańców. Cała sztuka przy świadomym wykładaniu pokarmu do karmników polega na tym, by był on zdrowy dla ptaków. Czego zatem unikać?- Oczywiście nie dzielimy się z ptakami resztkami z obiadu i nie dajemy im zepsutego jedzenia. Nie możemy też wyłożyć do karmnika solonego pokarmu, większości ptakom trudno jest wydalić sól z organizmu, jest dla nich toksyczna w nadmiarze. Nie wolno ich również karmić pożywieniem z konserwantami czy sztucznymi barwnikami. Ludzie mają ustalone normy dotyczące obecności różnych substancji chemicznych w pokarmie, dla zwierząt takich norm nie karmnika wykładamy specjalny pokarm dla ptaków zimujących, obecnie bez problemu dostępny w sklepach (np. mieszanki ziaren czy kule tłuszczowe z ziarnami). Możemy też latem i jesienią zebrać z myślą o zimowym dokarmianiu owoce krzewów i drzew miejskich - jarzębiny i innych jarzębów, głogu, ognika szkarłatnego, a nawet rokitnika czy masowo sadzonej obecnie irgi. Ptaki bardzo chętnie je zjadają, zwłaszcza, gdy obfity śnieg odetnie im dostęp do owoców, które pozostały na niższych gatunkach krzewów. Domek na wodzie dla skrzydlatych rezydentów Parku Oliwskiego. Będzie kolejny? Dariusz Ożarowski Fot. Dominik Paszliński/ Chętnie jedzą również chleb, którym my z kolei chętnie je karmimy, ale nie jest to chyba najlepszy pomysł?- Chlebem niestety karmimy głównie łabędzie i kaczki. Spożywanie przez łabędzie przez dwa, trzy zimowe miesiące wyłącznie chleba może u nich wywołać zaburzenie pokarmowe, tzw. kwasicę. Choroba ta związana jest z zakwaszeniem krwi, które może również uszkadzać organy wewnętrzne, m. in. wątrobę. Trzeba z tym bardzo uważać, tym bardziej, że łabędzie chętnie jedzą kaczkami jest inaczej. Jedzą chleb, którym są karmione - choć nie powinno mieć to miejsca, ale oprócz tego regularnie mają dostęp do pokarmu naturalnego i chętnie go jedzą. W badaniach naukowych wykazano, że kaczki zimujące w miastach potrafią wieczorami wylecieć z miejskiego siedliska na pobliskie pola i tam dodatkowo żerują na pokarmie roślinnym, jeśli pokrywa śnieżna nie jest na tyle głęboka, by to uniemożliwić. Mają więc zdrowszą, zróżnicowaną dietę?- Tak, bo mieszają pokarm naturalny z chlebem, który dostają od człowieka. Podobnie robią mewy, ale z łabędziami jest inaczej. Ptaki te żerują zanurzając głowę w płytkiej wodzie. Po to właśnie mają taką długą szyję, by sięgnąć nią do roślinności przy dnie. Jeśli woda pokryje się lodem (na miejskich zbiornikach, czy też na wodach przybrzeżnych Zatoki), nie mogą żerować. Jedząc wtedy tygodniami chleb, mogą nabawić się wspomnianej kwasicy. Ale takie sytuacje, by na tak długi czas zamarzły wody w Gdańsku, właściwie nie mają już miejsca. Jeśli ktoś się upiera, by dokarmiać łabędzie, w literaturze wskazuje się, że powinno się to robić tylko wtedy, gdy lód skuwa wodę na co najmniej dwa, trzy tygodnie. Kaczki w zimowej aurze przy gdyńskim bulwarze Fot. Mateusz Ochocki/KFP Załóżmy, że ktoś się uprze - czym może wówczas nakarmić łabędzie?- Gotuje się ziemniaki bez soli, rozdrabnia, kładzie na tekturce na brzegu, ale tylko taką ilość, by ptaki od razu to zjadły. Połykanie zamarzniętych ziemniaków nie jest dla nich bezpieczne, można podać także utartą surową marchew. Problem polega na tym, że jeśli ja przyniosę warzywa, a obok ktoś inny rzucać będzie chleb, łabędzie chętniej pójdą po chlebek. Dlaczego? - Bo jest miękki, przyjemny dla dzioba i łatwy w przełykaniu. „Nie wiedzą, że im to szkodzi”? - pytają mnie czasem ludzie. Odpowiadam tak: „Jeśli mam do wyboru zupę szczawiową i baton czekoladowy, to wybiorę batona, chociaż wiem, że nie jest zdrowy”. Skoro więc sami dajemy sobie prawo do niewłaściwych zdrowotnie wyborów mimo wiedzy na ten temat, tym bardziej musimy dać je zwierzętom. Być może własne doświadczenie nauczy z czasem niektóre osobniki, że tego rodzaju pokarmu się unika, ale tego nie wiemy. Powiedział Pan „jeśli ktoś się już upiera, by dokarmiać”. Czy - pominąwszy wspomnianą sytuację skutej lodem wody u łabędzi - ptaki w mieście w ogóle potrzebują naszej pomocy?- W miastach ptaki tworzą z reguły populacje osiadłe. Większość gatunków, które nie są ściśle owadożerne (bo te musiały odlecieć do tzw. ciepłych krajów), pozostaje w miastach na zimę. Możemy zwiększać ich przeżywalność w miastach, dokarmiając je, ale nie jest to wymagane dla utrzymania liczebności ptaków jest nam bliski, widzimy je codziennie, chętnie obserwujemy. Dla nas ludzi jest to wartość istotna, że możemy im pomóc, zwłaszcza podczas srogiej także przyjemność płynącą z obserwacji zachowań ptaków. Wielu fotografów zaczynało swoja przygodę z fotografią przyrodniczą robiąc zdjęcia ptakom właśnie przy karmniku, bo wtedy one trochę mniej się boją i łatwiej jest je sfotografować. Spełniamy dobry uczynek, uczymy, zwłaszcza najmłodszych, właściwego kontaktu ze zwierzętami wokół nas – z tego punktu widzenia dokarmianie ma głęboki terenach pozamiejskich ptaki także znajdą sobie z reguły pokarm niezbędny do przezimowania, ale jeśli przychodzi miesięczna czy dwumiesięczna zima, są silne mrozy i dużo śniegu, a na drzewach i krzewach jednocześnie pojawia się szadź, pokrywająca je warstewką lodu, jest im wyjść z pragmatycznego punktu widzenia: „trudno, najsłabsze zginą” - selekcja naturalna. Wielu ekologów uważa zresztą, że dokarmianie w ogóle nie jest potrzebne, bo w ten sposób pomagamy przetrwać osobnikom słabszym, które nie powinny przekazywać dalej swoich genów. Ale na terenach miejskich widzę w tym sens. Na pozamiejskich do niedawna go nie widziałem... Samica dzięcioła dużego Fot. Dariusz Ożarowski Co sprawiło, że zmienił Pan zdanie?- Wspólna polityka rolna krajów Unii Europejskiej skutkuje spadkiem liczebności gatunków siedlisk otwartych (łąk, pastwisk, pól), takich jak: makolągwy, szczygły, czy kuropatwy. Populacja tych ostatnich spadła w ostatnich latach o ponad 90 proc., szczygła także drastycznie nam ubywa. Wdrożenie zasad tej polityki skutkuje tworzeniem jednorodnych, dużych powierzchniowo upraw, co spowodowało gwałtowne ubożenie siedlisk ptaków. We wcześniejszej, mozaikowej strukturze ziem uprawnych było bogactwo oczek wodnych, a między polami były miedze i zadrzewienia, czyli właśnie siedliska wspomnianych gatunków ptaków. Niszczenie tych siedlisk powoduje, że ptaki te nie znajdują odpowiednich miejsc do gniazdowania oraz dostatecznej ilości dobrego pokarmu w okresie jesienno-zimowym, którego źródłem były głównie chwasty rosnące na miedzach i trzcinowiska wokół oczek. Piecuszek, śmieszka, kos. Zobacz, jakie pisanki maluje natura [ROZMOWA] O jakich roślinach mówimy?- Chodzi na przykład o różne gatunki ostów, których nasiona stanowią pokarm między innymi szczygłów. Miedze z ostami zanikają, roślinność poboczy dróg i nasypów kolejowych jest również regularnie koszona. Wspólna polityka rolna namieszała już bardzo dużo w „ptasim krajobrazie” Europy; pewną odpowiedzią może być dokarmianie ptaków w krajobrazie rolniczym, coraz modniejsze w krajach zachodniej kuropatw stawia się na ziemi specjalne dwuspadowe zadaszenia, gdzie wykłada się nasiona zbóż i rozdrobione warzywa (marchew, buraki). W Polsce, mimo że straciliśmy już ponad 90 proc. populacji, kuropatwa pozostaje wciąż gatunkiem łownym, chociaż dawno już powinna zostać zdjęta z listy gatunków, na które można polować. Jednakże trzeba również przyznać, że niektóre Koła Polskiego Związku Łowieckiego prowadzą reintrodukcję kuropatwy, jest hodowana w warunkach sztucznych a później wypuszczana do środowiska. Stadko kuropatw - to niestety bardzo już dziś rzadki widok Fot. Andrzej Szuksztul Żeby myśliwi mieli do czego strzelać...- Ale mimo wszystko zwiększa to liczebność lokalnych populacji tego gatunku. W przypadku szczygłów trzeba by dostarczać pokarm wszędzie tam, gdzie istnieje możliwość postawienia karmnika i regularnego podawania przeznaczonego dla nich pokarmu - nasion różnych roślin. Warto to robić, bo skorzystają z tego. Z punktu widzenia czysto ekologicznego to dokarmianie miałoby głęboki sens. To może być propozycja dla gdańszczan mieszkających na obrzeżach miasta. Wróćmy jednak do jego bardziej centralnych części - jeśli karmić, to kiedy?- Przede wszystkim, jak się już zacznie, trzeba kontynuować dokarmianie nawet do końca marca. Jeśli w lutym przyjdzie już „wiosna”, nie przestajemy, bo najcięższy dla zwierząt bywa często właśnie wiosenny przednówek. Chociaż jest już cieplej, nie ma owadów, które nie zdążyły się jeszcze rozwinąć, a naturalny pokarm jest już często „na wyczerpaniu”. Są dwie szkoły. Zwolennicy pierwszej uważają, że trzeba zacząć dokarmiać, gdy pojawi się mróz i pokrywa śnieżna. Ja jestem zwolennikiem drugiej szkoły i sugeruję rozpoczęcie dokarmiania z początkiem listopada. Szczygieł - jesienią i zimą bardzo zależy od nasion ostów Fot. Dariusz Ożarowski Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt "Promyk". Czy gdańszczanie adoptowali więcej psów podczas epidemii? Dlaczego?- Chodzi o to, żeby ptaki znalazły miejsce dokarmiania, poznały je i nauczyły się, że tam zawsze czeka na nie pokarm. Ptaki tworzą sobie w głowie taką „mapę” miejsc, w których mogą znaleźć pożywienie w swojej okolicy. Jeśli zaczniemy dokarmiać ptaki później, na przykład dopiero po opadach śniegu, nie bądźmy rozczarowani, że do naszego karmnika zajrzały raptem tylko raz dwie modraszki. Nowych miejsc żerowania ptaki będą szukać, jeśli zima się przedłuży i zaczną wtedy z nich korzystać liczniej. Z tego wypływa dla nas bardzo ważny obowiązek. Nie może być tak, że pojedziemy sobie na dwa tygodnie na urlop i karmy zabraknie. Jeśli nie ma śniegu, czy mrozu - ptaki znajdą sobie pokarm w innym miejscu, ale jeśli przyjdzie śnieg i szadź, wtedy drobne ptaki typu sikory mogą mieć bardzo utrudniony dostęp do naturalnego pokarmu, ponieważ śnieg i pokrywające gałęzie oblodzenie może wręcz uniemożliwić dostanie się do pokarmu. A drobne ptaki, jak sikory, mazurki czy wróble, bardzo szybko tracą ciepło. Muszą znaleźć za dnia tyle pokarmu, by w podczas długiej zimowej nocy móc wyprodukować wystarczającą ilość ciepła, żeby tę noc przeżyć. Jeśli się zagapimy, nie ma nas w domu, albo nie chce się nam rano wstać i wsypiemy pokarm dopiero w południe, a do tego dojdą kiepskie warunki pogodowe, może to kosztować życie niektóre osobniki w gorszej kondycji. Więc albo dokarmiamy ptaki na poważnie, albo się w ogóle za to nie zabieramy. Jeśli wyjeżdżamy, ktoś inny musi za nas dostarczać pokarm w zastępstwie. Warto także pamiętać, że w warunkach miejskich żyją także gatunki ptaków, których liczebność populacji jest szczególnie uzależniona nie tyle od świadomego dokarmiania, ale przede wszystkim od możliwości znalezienia resztek pokarmowych pozostawianych przez człowieka nieświadomie. Stadko wróbli - ten gatunek, a także bardzo do nich podobne `kuzynostwo` - mazurki - naprawdę warto wspierać pokarmowo w zimie Fot. Dariusz Ożarowski To chyba mewy i gołębie?- Nie, te gatunki nie wymagają intensywnego dokarmiania w miastach. Chodzi o wróble i ich „kuzynów” - mazurki. Okazuje się, że oba te gatunki w warunkach miejskich w większości spożywają pokarm pochodzący od człowieka - okruchy chleba, wysypane resztki ziaren. Bardzo chętnie jedzą także pokarm roślinny, zwłaszcza pączki i nasiona rdestu ptasiego - to drobna roślina występująca czasami na trawnikach. Wystarczy jednak nawet niewiele śniegu, by rdest przestał być dla tych ptaków coś wtedy „od człowieka”, ale nie zawsze dobrej jakości. Dlatego, jeśli ktoś naprawdę chce realizować w mieście poważną ochronę ptaków, to warto dokarmiać właśnie wróble i mazurki. W literaturze sugeruje się, że przeżywalność tych ptaków można istotnie zwiększyć właśnie w wyniku zimowego dokarmiania. Dzwoniec - to jeden z gatunków spotykanych w karmnikach w mieście Fot. Dariusz Ożarowski Jak można im zatem pomóc?- Z mojego doświadczenie wynika, że dobrym i chętnie spożywanym przez wróble i mazurki pokarmem są płatki owsiane. Ptaki te gniazdują często w różnego rodzaju otworach w ścianach budynków, pod parapetami itp., ale na ich terytorium zawsze muszą występować pasy krzewów. W Gdańsku jest mało wróbli, bo niestety krzewy się masowo usuwa. Śnieguliczka, różne gatunki krzewów iglastych i liściastych tworzące żywopłoty, dają wróblom i mazurkom schronienie przed atakiem kota i krogulca - drapieżnego ptaka, który specjalizuje się w polowaniach na drobne ptaki. Wystarczy przy takim żywopłocie w okresie zimowym codziennie wysypywać trochę płatków owsianych, a wróble i mazurki chętnie z tego skorzystają. Z karmnika nie skorzystają? - Skorzystają, pod warunkiem, że będzie on w zasięgu bezpiecznego dolotu od żywopłotu. Wróble i mazurki jedzą też ziarna słonecznika, miewają jednak problem z rozłupaniem łuski, dlatego lepiej podać im to ziarno bez łusek, albo je trochę zgnieść przed podaniem. Zresztą, w karmniku zawsze coś wypadnie z dziobów tych większych gatunków i wtedy wróble zbierają te resztki z ziemi. Samiec grubodzioba - także stały bywalec miejskiego karminika Fot. Dariusz Ożarowski Trzymając się tematu karmnika - co trzeba o nim wiedzieć?- Ważna jest lokalizacja. Czasem ludzie stawiają go i dziwią się, że nie ma ptaków. Ale to jest ta lepsza wersja, bo czasem ptaki przylatują do karmnika i padają łupem kota. Karmnik nie może stać zbyt blisko zakrzywień. Stawiamy go na przestrzeni na tyle otwartej, by ptaki korzystające z niego mogły się swobodnie rozejrzeć wokół i sprawdzić, czy nie ma zagrożenia. Sugeruję co najmniej trzy metry od najbliższych krzewów. Nie stawiajmy też karmnika przy dużej szklanej płaszczyźnie, nawet standardowe okna balkonowe mogą być niebezpieczne dla ptaków, ponieważ nie widzą one przeszkód typu szyba. Znów - najlepiej zachować odległość ponad trzech metrów od najbliższego okna – im dalej, tym lepiej. Chyba, że postawimy malutką „jadłodajnię” na parapecie, na styku z oknem. Jeśli nawet ptak spłoszy się z tak zlokalizowanego karmnika (np. w wyniku pojawienia się przy nim krogulca), to ewentualne uderzenie w szybę nie będzie dla niego niebezpieczne, gdyż po prostu nie zdąży się on rozpędzić na tyle, aby uderzyć w nią z dużą siłą. Jeśli karmnik stoi w odległości metra - półtora od szyby (np. na krawędzi balkonu), spłoszony osobnik może się rozpędzić na tyle, że ewentualne uderzenie w szybę będzie mocne i może spowodować jego śmierć. Kowalik stołujący się w `jadłodajni` Fot. Dariusz Ożarowski Jak powinien wyglądać karmnik?- Nie warto kupować ich w marketach. Są robione masowo i widać, że bez konsultacji z ornitologami. Przestrzeń między podłogą karmnika a daszkiem musi być na tyle duża, żeby ptaki nie bały się wejść pod daszek. Trzeba utrzymać dobrze doświetloną przestrzeń w karmniku, żeby zwierzę żerując w nim mogło podnieść głowę, rozejrzeć się i sprawdzić, czy nic mu nie grozi. Odległość od niższej krawędzi (skośnego zazwyczaj daszka) do podłogi, powinna wynosić minimum około 20 cm. Karmnik umieszczamy na wysokości naszej twarzy, bo będzie trzeba go co dwa tygodnie sprzątać i odkażać, musi więc być łatwo dostępny. Czyże żerujące na ulubionej olszy czarnej Fot. Dariusz Ożarowski Dlaczego powinniśmy sprzątać i odkażać karmnik?- Dokarmianie niesie za sobą pewne zagrożenie dla ptaków. Ponieważ zagęszczają się przy karmnikach i żerują na wspólnym pokarmie, może nastąpić przeniesienie niektórych chorób między osobnikami, także takich, które mogą powodować śmierć. Dlatego ważne jest, by przynajmniej co dwa tygodnie wyczyścić karmnik z resztek oraz ptasich odchodów i sparzyć miejsce wykładania pokarmu gorącą wodą, co ograniczy ryzyko pojawienia się czym, nie jest to jakieś szczególnie wysokie ryzyko. Sam, dokarmiając ptaki od lat, tylko kilka razy widziałem siedzącego z boku nastroszonego, osowiałego osobnika. Taka postawa oznacza, że ptak jest chory, choć oczywiście niekoniecznie na chorobę zakaźną. Dlatego - dokarmiajmy ptaki w karmniku, ale na wszelki wypadek dbajmy również o jego czystość. Zima w Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym. Tygrysica Magda poznaje bałwana Czy można zamontować karmnik na balkonie?- Tak, sam mam go u siebie w domu właśnie na balkonie, ale jest on ustawiony na ziemi przy samej ścianie, a nie zamontowany na krawędzi balkonu. Tak, jak wspomniałem już wyżej, chodzi o to, żeby nie generować przypadków uderzania ptaków w szyby w przypadku ich nagłego spłoszenia ptaki na balkonie dobrze jest zrezygnować z dokarmiania słonecznikiem w łuskach, bo sąsiad pod nami może nie być zadowolony z łupin na swoim balkonie. Kupując słonecznik, najlepiej hurtowo na cały sezon, warto również sprawdzić, skąd pochodzi. Ziarna spoza Europy mogą być konserwowane chemicznie. Samiec czyża Fot. Dariusz Ożarowski Czy w takim miejscu naszego karmnika nie zdominują wszędobylskie gołębie?- Te miejskie, stadne gołębie do płatków owsianych czy ziaren słonecznika nie przychodzą tak chętnie, jak do chleba czy ziaren zbóż. Do mnie przylatują tylko sierpówki (gatunek gołębia z czarnym „sierpem” na karku), które żerują w pojedynkę lub parami. Chętnie objadają się właśnie płatkami zaznaczyć, że w mieście występują nie tylko te, najbardziej rzucające się w oczy i żyjące stadnie, gołębie miejskie (tak nazywa się ten gatunek). Spotkamy tu również wspomniane sierpówki i grzywacze - te ostatnie to największe gołębie Europy. Co ciekawe, w mieście zimują nie tylko osiadłe grzywacze (czyli te przebywające w mieście przez cały rok). często o tej porze roku do miejskiego ekosystemu „wchodzą” i próbują przezimować grzywacze z okolicznych lasów - po prostu znajdują tu więcej pokarmu. Gołąb z gatunku sierpówka Fot. Dariusz Ożarowski Jakie ptaki najczęściej spotkamy przy naszym miejskim karmniku?- Zdecydowanie najczęściej gościć w nim będzie bogatka, a oprócz niej także: modraszka, kowalik, grubodziób, kos, dzwoniec i oczywiście wspomniane już wróble i fajny gatunek to czyżyk - dziś fachowo nazywa się go poważniej: czyżem. Jesienią i zimą żeruje właściwie wyłącznie na nasionach olchy czarnej, której jest dużo w naszych lasach. Na gałązkach tych drzew są malutkie „szyszki”, z których czyż wydziobuje nasionka. Ptaki te latają zwartymi stadami liczącymi czasami nawet po kilkaset osobników, poruszają się w sposób doskonale skoordynowany, przy nagłych zmianach kierunku nie dochodzi do zderzeń między ptakami w przednówku czasami zaczyna czyżom brakować już naturalnego pokarmu. Wtedy to, w drugiej połowie lutego, czy na początku marca, w karmniku może pojawić się nagle stado liczące np. 100-200 czyży. Musimy zareagować odpowiednio do sytuacji, sypiąc do karmnika zwiększone ilości frajdą jest obserwowanie, jak ptaki rozwiązują swoje problemy w karmniku, dochodzi do różnych scysji, widać, kto od kogo jest ważniejszy, hierarchia jest wreszcie ustalana i każdy się jej trzyma. Zachęcam do prowadzenia obserwacji przy własnych karmnikach. Raz jeszcze podkreślę: jeśli je zakładamy, to w okresie zimowym dokarmiajmy ptaki codziennie zdrowym dla nich pokarmem i dbajmy o higienę miejsca ich posiłków. Bogatka lubi także jabłka, to ją najczęściej powitamy w naszym karmniku Fot. Dariusz Ożarowski Zimą pogoda jest wyjątkowo niesprzyjająca dla dzikiego ptactwa. Wtedy bowiem dzień jest najkrótszy, a pokarm często jest zasypany warstwą śniegu lub zamarznięty. Młodzież z Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Zduńskiej Dąbrowie w ramach działalności szkolnego koła Ligi Ochrony Przyrody, już od lat tradycyjnie uczestniczy w zimowej akcji dokarmiania dzikiego ptactwa, współpracując z kołem łowieckim nr 7 „ECHO” w Łowiczu. To szczególnie zimą opieki wymagają bażanty, ponieważ ptaki te nie posiadają upierzenia zimowego ani opierzonych nóg i maja małą warstwę podskórną tłuszczu. 22 lutego 2011r. uczniowie dokonali podsypów pod specjalnie przygotowane dla bażantów budki, rozmieszczone w niewielkich remizach leśnych znajdujących się na terenie obwodu łowieckiego, którego gospodarzem jest wyżej wymienione koło łowieckie. Uczniowie jednocześnie otrzymali praktyczną i teoretyczną lekcję na temat zwyczajów siedliskowych bażantów i kuropatw. Poszerzyli zakres swojej wiedzy ekologicznej oraz zainteresowania związane z ochroną przyrody, a co najważniejsze umieli swoją wiedzę wykorzystać w praktyce. Po dokonaniu podtypów uczestników czekała bardzo miła niespodzianka przygotowana przez stażystów koła łowieckiego – ognisko. Wszyscy mogli zjeść ciepły posiłek piekąc przy ognisku kiełbaski, a znakomity humor udowodnili śpiewając przy akompaniamencie gitary znane piosenki. Za organizację zimowej akcji dokarmiania zwierząt odpowiedzialni byli nauczyciele ZSCKR w Zduńskiej Dąbrowie: Dariusz Wojtysiak, Joanna Balcerska, Aleksander Frankiewicz oraz przedstawiciele zarządu koła łowieckiego nr 7 „ECHO” w Łowiczu: Robert Sikorski, Roman Kwasek.

budki do dokarmiania kuropatw